Owcza łąka

Jacqui de la Rose

-Och.. - przejechała palcem po jego klacie. - Chodzi o to, czy to związek, czy przyjacielska znajomość? - Oblała się rumieńcem wypowiadając te słowa. Patrzyła w bok.

James Davies

- To ty tak traktujesz przyjaciół? - powiedział śmiejąc się. Chciał jakoś przeciągnąć chwilę, w której miał udzielić odpowiedzi, bo sam nie wiedział co ma odpowiedzieć.
- Wiem tylko, że podobasz mi się okropnie i to napewno nie jest żadna zwykła znajomość. Myślę, że moglybyśmy to traktować jako związek - powiedział obejmując ją i patrząc jej w oczy

Jacqui de la Rose

-Ok. - Powiedziała luźno. - A, co do traktowania przyjaciół. Cóż. Czasem się tak zdarza. - Odwróciła wzrok wiedząc, że nie każdemu jej zachowanie przypada do gustu. - Ale poza tym... - Cmoknęła go w usta.

James Davies

- No ja myślę, że poza tym - powiedział całując ją namiętnie. W końcu oderwał się od niej i położył na trawia zapalając jakiegoś mocnego skręta

Jacqui de la Rose

Uśmiechnęła się do siebie i przegryzła wargę. - Wiesz, że nie skończyliśmy tej gry w pytania? - Powiedziała przerywając głuchą ciszę.

James Davies

Zaciągnął się mocno skrętem i powiedział patrząc na nią:
- Okej... To zacznij ty boska...

Jacqui de la Rose

Zakaszlnęła od dymu. - Więc... Co konkretnie robiłeś w tym... Paryżu? - Zapytała patrząc na skejtów przy fontannie. Usiadła opierając się o pień drzewa.

James Davies

- Musiałem stawić się na sprawę sądową w sprawie dilerstwa narkotyków i dowiedzieć się czy to prawda, że zrobiłem jakiejś lasce dziecko - powiedział pewnie.W końcu był już nieźle najarany, a poza tym nie chciał jej okłamywać

Jacqui de la Rose

Otworzyła szeroko oczy. - Yyy... - Wydukała, ale po chwili się zaśmiała. - Wkręcasz mnie, prawda?

James Davies

Uśmiechnął się blado. W końcu nie mógł się spodziewać innej reakcji ze strony dziewczyny.
- Niee... Chciałaś wiedzieć to odpowiedziałem - odparł spuszczając wzrok - Ale w końcu obie sprawy skończyły się dobrze - powiedział całując ją delikatnie po szyi. Chciał ją jakoś udobruchać

Jacqui de la Rose

Roześmiała się mimowolnie. - Hm... Więc nie masz dziecka? Tak? - Zapytała dla pewności, ale przewróciła oczami. Lubiła facetów z przeszłością, tym bardziej, jeśli byli tak przystojnymi blondynami o niebieskich oczętach. - Teraz twoje pytanko for me. - Powiedziała podciągając kolana pod brodę.

James Davies

- Nie raczej, nie... Wydaje mi się, że chciała mnie zaciągnąć to ołtarza albo naciągnąć na alimenty. Ale nie na 100% - powiedział znowu spuszczając wzrok. Chyba nigdy nie był taki zakłopotany.
- Okej - odparł szybko, żeby tylko nie ciągnąć poprzedniego tematu - To może teraz ty mi powiesz o co chodzi z twoimi starymi - powiedział podnosząc wzrok

Jacqui de la Rose

Roześmiała się.
-Są po prostu niezrozumiali. Hm... Moja matka pochodzi z jakże słonecznej brazyli, taaa... to po niej mozesz oglądać mnie w jakże pięknym ciele. - Roześmiała się. - jest od zawsze na językach nowojorczyków i niestety prowadzi program na Fashion Tv, ojciec to... drętwy imbecyl, którego rozrywa między sprawą Britney Spears, a Jaya-z. - Potrząsnęła głową. - Może wydadzą ci się całkiem sympatyczni w zasadzie są... inni. - na jej twarzy pojawił sie grymas. - Ale nieważne, nienawidzę ich prymitywnych zasad wychowawczych i pospólstwa. - Usiadła na niego i zmrużyła oczy jakby chciała wyczytać z nich prawdę.

James Davies

- Hmm... Współczuję cara - powiedział bawiąc się kosmykami jej włosów - A wiesz? Ojciec stwierdził, że chyba czas, żebym zamieszkał sam i kupił mi apartament. Bosko po prostu, choć ja i tak wiem, że chce mieć cały dom dla siebie swojej narzeczonej - powiedział szczerząc się

Jacqui de la Rose

Zaśmiała się. - Uroczo... - Cmoknęła go w usta. - A kiedy ten apartament? - Zaśmiała się i potarła swoim noskiem o jego.